"To bardzo nie spodobało się KE". Były szef Frontexu ma radę dla Polski
Były szef Frontexu, Fabrice Leggeri opowiedział o tym, jak była komisarz ds. wewnętrznych Unii Europejskiej Ylva Johansson szantażowała go i zwalczała za wykonywanie zadań w zakresie obrony granic UE przed masową migracją. W 2019 r. socjalistyczna polityk oznajmiła mu m.in., że Frontex nie potrzebuje broni i mundurów, ponieważ rolą straży granicznej jest witanie migrantów. Przypomniał też, jak wyglądał proceder paraliżowania działań Frontexu przez lewicowe organizacje pozarządowe.
Szef Frontexu: Pochwaliłem rząd Polski. To nie spodobało się KE
O szczegółach francuski europoseł należący do grupy Patrioci dla Europy opowiedział Ewie Zajączkowskiej-Hernik w nagraniu opublikowanym na jej YouTube. Europoseł Konfederacji zapytała m.in., czy Polska postąpiła właściwie nie idąc w ślady władz Niemiec, które na masową skalę wpuszczały do siebie imigrantów.
Leggeri podkreślił, że Polska zachowała się właściwie stawiając płot na granicy z Białorusią i z czasem rozbudowując zabezpieczenie przed imigrantami. – Uważam, że to, co Polska zrobiła w 2021 r. było absolutnie słuszne. Publicznie pochwaliłem działania polskiego rządu – powiedział, dodając, że zrobił to po wizycie na naszej granicy. Zobaczył tam, że organizacje pozarządowe nie mają w rejon graniczny wstępu, a polscy żołnierze, strażnicy graniczni i policjanci wspólnie chronią bezpieczeństwo kraju. – I właśnie przez to dodatkowo wpadłem w kłopoty z Komisją Europejską. To, co wtedy powiedziałem, bardzo nie spodobało się KE – przyznał. Władzę sprawowało wówczas Prawo i Sprawiedliwość.
Leggeri: NGO-sy zapraszają imigrantów do Europy
Zajączkowska-Hernik zapytała też o proceder przerzucania do Polski muzułmańskich i afrykańskich cudzoziemców przez niemieckie służby i policję. Leggeri powiedział, że niemiecka policja codziennie "odsyła" migrantów do Francji, mimo że wielu z nich nie przybyło do Niemiec z jego kraju.
– W Niemczech nielegalnie przebywa bardzo wielu imigrantów. Działa tam też mnóstwo NGO-sów, które bardzo aktywnie – nazwijmy to wprost – zapraszają migrantów do Europy – powiedział. – Pamiętam, jak w 2021 roku odwiedziłem rejon graniczny wschodniej Polski. Przejście graniczne w okolicach Kuźnicy. I właśnie w tym regionie zauważyliśmy mnóstwo busów na niemieckich tablicach rejestracyjnych. W małych wioskach 500, 600 km od Niemiec. Przecież to nie byli turyści. Busy wyglądały jak do przewozu imigrantów do Niemiec albo gdzie indziej. NGO-sy są częścią tej układanki – powiedział Leggeri. – To samo mogliśmy obserwować na Morzu Śródziemnym po lecie 2017 roku. Widzieliśmy współpracę na morzu między NGO-sami a przemytnikami ludzi – dodał.
Motywacje organizatorów masowej migracji
W dalszej części nagrania były szef Frontexu mówił m.in. o pochodzeniu i zadaniach NGO-sów. Niektóre z nich są finansowane przez Komisję Europejską, czyli przez europejskich podatników. We Francji pieniądze dla nich płyną także od rządu, a niekiedy także z samorządów. Jak tłumaczył, wśród "aktywistów" są zarówno "pożyteczni idioci", jak i ludzie świadomi skutków tego, co robią. Jeśli chodzi o organizatorów masowej migracji, Leggeri wskazał na dwa rodzaje motywacji: praktyczną i ideologiczną. Pierwsza to chęć pozyskania taniej siły roboczej, druga to używanie ludzi z zupełnie innego kręgu cywilizacyjnego, do niszczenia naszej cywilizacji.
Leggeri przypomniał, że imigranci faktycznie mocno zmieniają codzienną rzeczywistość we Francji, Niemczech, Belgii czy Holandii. Dodał, że jest świadomy, że w Polsce szkody nie zaszły jeszcze tak daleko. – Moja rada dla Polski jest taka: naprawdę zatrzymać to, zanim będzie za późno – powiedział.